Wbrew tytułowi nie będzie to post o wakacjach nad morzem a o... jedzeniu czekolady. Zapewne większość, jak nie wszyscy znacie firmę Lindt, która produkuje jedne z najdroższych czekolad na rynku. Ale czy na pewno najsmaczniejsze? To już rzecz gustu, dla mnie są bezkompromisowo rewelacyjne a smak lindtowskiej czekolady wyczuję nawet w papierku czekolady z Biedronki.
Charakterystyczne dla Lindta jest fantazjowanie na temat smaków. Co rusz na rynku pojawia się jakaś nowa oryginalna czekolada. A to czekolada z chilii, a to czekolada z płatkami pomarańczy. Dzisiaj, na sklepowej półce moje oczy dojrzały bardzo oryginalną nowość w kolekcji smaków Lindta. Pozbierawszy z podłogi moje biedne patrzałki, które z wrażenia pokulały się pod sklepowy regał, wziąłem do ręki tabliczkę w biało-fioletowym papierku i powędrowałem do kasy. Jedyne aż 7,79 kosztuje taka przyjemność. Ale nic to, czego się nie robi dla własnego podniebienia.
Przedstawiam Wam czekoladę Lindt - A Touch of Sea Salt, posmakować musicie sami, gwarantuję jednak niesamowite wrażenie, gdy spośród lekko waniliowej ciemnej czekolady wyłania się smak morskiej soli. Jeżeli jedliście kiedyś słodycze po kąpieli w morzu to wiecie o czym piszę.
Czasami domowy skaner na coś się jak widać przydaje.
6 komentarzy:
Aż chyba sam się szarpnę...
Szczególnie po Twoim opisie: "smak słodyczy po kąpieli w morzu".
też lubisz czekoladę z chili? próbuję znajomych do tego przekonac...;P
Swego czasu jadłem pieczonego kurczaka maczając go w czekoladzie z chili.
~M: typowa kuchnia Meksyku lub Argentyny. Jeszcze nie próbowałem, ale kilka przepisów w domu. Na razie brak mi odwagi na taką ekstrawagancję. ;)
O czekoladzie z solą jeszcze nie słyszałem, z chilii to już wiele razy jadłem, zgrywa się idealnie.
Darmowa reklama Lindla... Może "puścić" do nich linka z numerem konta?!
Prześlij komentarz