T+1h
Sen pojawia się dość wcześnie. Widać organizm nie wie, że to specjalny dzień i mocno domaga się o swoje. Pierwsze sny w roku 2009, zapewne o świetlanej przyszłości, które i tak nie pozostają w pamięci. A szkoda - zapewne dużo powiedziałyby o tym, jak będzie wyglądać ten rok. :)
T+15min
Zefir przechodzi przez wszystkie stadia jeśli chodzi o fajerwerki. Początkowo panika, z czasem zaciekawienie bierze górę. Opieram się o parapet, wyglądam przez okno. Mija chwila i jest obok. Komicznie wygląda wręcz szczeniacko zainteresowany pies. Nie reaguje na żadne nawoływania, jak zahipnotyzowany patrzy przez okno. Po kilkunastu minutach rozpoczyna się etap trzeci. Opiera się przednimi łapami o parapet, tylnymi stoi na łóżku i jak marionetka skacze wzdłuż parapetu to w jedną to w drugą stronę nie żałując przy tym gardła na obszczekiwanie kolejnych rozbłysków i wybuchów. Robi hałasu co nie miara, ale przynajmniej potem wymęczony zasypia w spokoju...
I przy okazji dostaję w okno jakimś odłamkiem. A chwilę wcześniej zastanawiałem się, czy jakiegoś nie stracę...
T+1min
Pierwsze życzenia. Najlepsze. Pokrywające się z marzeniami. Oryginalne bo nasze, wspólne. :)
T+0
Panująca dotąd cisza ucieka spłoszona przed wybuchami radości. Samotność zostaje. Słyszę radosne okrzyki, życzenia, karnawałowe trąbki za ścianą, wydaje mi się nawet, że stukanie kieliszków. A może nie wydaje - w końcu ciemność wyostrza zmysły.
T-5min
Wyłączam grający w tle telewizor, muzykę, zamykam laptopa, gaszę światła. Pozostaje tylko ciemność, ciepło kaloryfera. I komórka z włączonym komunikatorem. Ostatnie chwile Starego Roku oddane wyłącznie rozmowie. Między innymi podsumowującej Stary Rok. Wniosek - pozostawienie za sobą rewolucyjnych (nie mylić z rewelacyjnych ;) ) wydarzeń, podjętych decyzji i wszystkich zmian. Ostatecznie wniosek, że należy pozostawić to za sobą i z tabula rasa, czystą kartą wejść z Nadzieją w Nowy Rok.
T-2h
Docieram wreszcie do domu, przez pewne perturbacje w komunikacji miejskiej zrobiłem kurs naokoło całego miasta - najgłupszym z możliwych połączeń - tramwaje numer 7 i 9.
T-3h
W czasie tej trasy dostrzegam sporo ciekawostek. Obserwuję ludzi i miasto z tramwaju. Bo w taką noc można wszystko zobaczyć. Spotykający się ludzie. Odpalanych z balkonów fajerwerki. Wystrój knajp - przeobrażonych z prostych piwiarni na coś eleganckiego. Pary czekające na przystanku z rękami pełnymi pyszności przygotowanych na "domówkę" u znajomych. Zamknięte domy handlowe. Ludzi za firankami z uśmiechem szykujących kieliszki na sylwestrowego szampana. Można zobaczyć wszystko.
T-5h
Włącznie ze Śmiercią...
T-6h
Wychodzę z pracy, z uśmiechem i miłym zniecierpliwieniem "wykręcam" numer na komórce. :)
Ta retrospekcja, tak jak i Życie jest jak sinusoida. Życzę Nam byśmy zawsze trzymali się "na fali". :)
8 komentarzy:
Pięknie!
Niech iskierka nadziei nie opuszcza Ciebie ani na moment:)
Najlepszego!!
Przyszłam poczytac bo spać nie mogę...
To ja się podpisuję pod słowami Iskierki co nie jednemu dużo nadziei już dała... :) Pozdrawiam! :)
Kurcze, nie wariujcie. Tyle nadziei w jednym gościu się nie zmieści. :D
Mnie tam Iskierka tylko denerwuje. :P ;)
Jednym nadzieja, innym nerwy ;P ;)
Normalnie jak Memento ;) Chwilę zajęło zanim połapałem się w akcji.
Prześlij komentarz