●●● Prędkość naszego życia zależy od zdolności w posługiwaniu się myszką

22 stycznia 2009

Niektórzy mają gorzej

Bezdomność jest określana jako problem społeczny. Ma różne źródła i różne skutki. Można być bezdomnym bez dachu nad głową ale można także być bezdomnym niemającym jedynie własnego domu z prawdziwego zdarzenia, jak w przypadku „całorocznych działkowiczów”. Jak w czasie tej srogiej zimy radzą sobie bezdomni?

Tegoroczna zima, w porównaniu do poprzednich kilku lat jest wyjątkowo sroga. Odbija się to nie tylko na problemach z odpalaniem samochodów, czy większym zużyciem energii potrzebnej do ogrzewania mieszkań i domów. Sroga zima szczególnie wdaje się we znaki osobom, które nie mają własnego dachu nad głową. Policja apeluje o zgłaszanie wszystkich zauważonych przypadków, które mogą być potencjalne niebezpieczne dla bezdomnych. Już tej zimy przynajmniej kilka osób zostało uratowanych od zamarznięcia.
W mieście już od wielu lat działa noclegownia, w której schronić się może każdy, kto nie ma gdzie mieszkać. Jak wygląda jej funkcjonowanie w tegorocznej srogiej zimie?
Jest w niej wyraźnie więcej osób, gdyż praktycznie wszystkie miejsca są zajęte cały czas. Gdy policja przywozi kolejną osobę, jedynym warunkiem do przyjęcia jest stan trzeźwości.
Odmienną grupę bezdomnych reprezentują ludzie, którzy za swój dom obrali altankę na działce. Nieraz mieszkają tam wiele lat i dostosowują ją do swoich potrzeb tak, że nawet zima im nie jest straszna. Ludzie ci często nie chcą skorzystać z oferowanej im pomocy. Przecież nikogo nie można zmusić do spania w noclegowni.


Pan Roman pokazuje swój pokój. - Tegoroczna zima jest ostrzejsza niż poprzednie - mówi

Pan Antoni z działki po lewej stronie
Postanowiłem zajrzeć na działki i odszukać kogoś, kto mieszka tam na stałe. Okazało się, że osoby z noclegowni doskonale znają swoje środowisko. Opis dotarcia do pana Antoniego wyglądał mniej więcej tak – Na działkach prosto, główną aleją, później w lewo i po prawej będzie taki dom z drewnianym płotkiem. Dotarcie na miejsce okazało się całkiem proste. Mały domek pana Antoniego nie wyróżnia się niczym spośród otaczających go innych działek. Może tylko tym, że nawet zimą czuć w nim życie, odśnieżone ścieżki, pod ścianą ułożony stosik drewna i wydobywający się z komina dym. Pan Antoni właśnie rąbie drzewo, zaprasza do siebie i opowiada: - Jakoś się tutaj żyje. Rano wstaję, przyniosę drewno, rozpalę w piecu. Później przejdę się do miasta a wieczorem trochę pooglądam telewizję. I czas leci. - Jak długo pan Antoni mieszka na działce? - Osiem lat już tutaj mieszkam. To moja działka i wprowadziłem się krótko po rozwodzie z żoną. - Tegoroczna zima jest bardzo mroźna, w jaki sposób ją przetrwać, gdy nie ma się domu? - Lubię zimę, bo mam większy spokój niż latem, tylko wody nie ma, bo jest zakręcana. Muszę ją nosić od znajomego, albo od córki. Pięć litrów dziennie mi wystarczy. - Pan Antoni ma zadbane mieszkanko, przypominające prawdziwy dom, ciasny, ale własny, na stole stoi chleb, czuć zapach herbaty, tytoniu i zapach żeliwnego pieca, który pamięta jeszcze czasy I Wojny Światowej – Ten piec kupiłem na złomie, jest jeszcze dobry, naprawiłem go i chce obłożyć kafelkami. - Z pieca słuchać trzask palącego się drewna, pachnie ciepłem, herbatą i tytoniem – Niektórzy w mieście mają gorzej – podsumowuje rozmówca odpalając papierosa – poza tym pomaga mi rodzina i była żona. - Niestety działki nie są najbezpieczniejsze - Pięć razy się tutaj ktoś do mnie włamał, odkąd tutaj mieszkam. - żali się właściciel.


Działka pana Antoniego jest zadbana także zimą. Widać, ze właściciel stara się żyć tutaj tak jak w prawdziwym, własnym domu


Wychodząc od pana Antoniego zastanawiam się, czym właściwie jest bezdomność. Z jednej strony mamy jakieś ugruntowane stereotypy bezdomnych żuli, którzy nie potrafią sobie radzić i odrzucają wszelką formę pomocy, z drugiej strony rzeczywistość pokazuje osoby takie jak pan Antoni, który chociaż ma ciężko to potrafi sobie poradzić w tej trudnej sytuacji. Po poznaniu jego historii przestaje dziwić fakt, że woli swoją własną działkę niż publiczną noclegownię.

4 komentarze:

Rzabcio pisze...

Wreszcie reportaż. Szkoda, że tak rzadko je wrzucasz. Podniosłyby wartość artystyczną strony. ;) No ale wiem jak jest...

Warto nadmienić, że tym razem nie chodzi o to Duże Miasto tylko o to Mniejsze. :)

~M pisze...

Raczej wrzucam reportaże, które tematyką mogą dotyczyć każdego miasta. Z ich dostępnością nie jest w zasadzie tak źle, bo przecież robię je w ramach pracy ;)

Jotgie pisze...

Z początku przyszło mi to właśnie na myśl: wszyscy pomyślą, że to dzieje się w Poznaniu a nie w Mniejszym mieście. Ale po doczytaniu do końca doszedłem do wniosku ~M - jakie to ma znaczenie, w jakim się to mieście dzieje?! Żadne!

Rzabcio pisze...

Tak. Też tak właśnie pomyślałem. Po prostu po fragmencie "w miejskiej noclegowni" poznaniakowi przychodzą do głowy myśli: "a gdzie ona jest?", albo "to w Poznaniu jest tylko jedna?". Ale to zupełnie podświadomie. Tak na prawdę to nie ma znaczenia.