●●● Prędkość naszego życia zależy od zdolności w posługiwaniu się myszką

24 czerwca 2009

Postapokaliptyczne wnętrza

Kolejna część postapokaliptycznego fotoreportażu. Dzisiaj wchodzimy do środka, oczywiście tam gdzie nie wolno i tam, gdzie nie zawsze, do końca bezpieczenie. Człowiek tak jest skonstruowany, że dąży dalej i dalej.





Czasami "dalej" zamienia się w "głębiej" albo "wyżej".







Przyroda rozpoczęła już swoje rządy na najwyższych piętrach.



"Wstemp wzbroniony" ale "wstęp" nie :)

23 czerwca 2009

Obrazy postapokaliptyczne

Całość miejscowości sprawia iście postapokaliptyczne wrażenie, stąd pomysł na takie a nie inne zdjęcia. Nie do końca jednak, bo struktury, które można zobaczyć kuszą też, by pokazać co nieco w kolorze.
Całość reportażu podzielona jest na kilka tematycznych części. Dzisiaj - budynki z zewnątrz.

Kłomino.
Miejsce niemieckiej Służby Pracy, później obozu jenieckiego dla sześciu tysięcy więźniów. W drugiej połowie XX wieku była tutaj baza wojsk radzieckich.

Dzisiaj w Kłominie panuje wiatr i wspomnienie.





17 czerwca 2009

Zwolnij i ciesz się życiem!

Tytuł oraz cały wpis to luźne tłumaczenie artykułu "The Essentials Rules for Slowing Down and Enjoying Yout Life" z serwisu Zen Habits prowadzonego przez Leo Babauta.



W dzisiejszym świecie ciśnienie zmusza nas do pracy i nauki w zabójczym tempie. Staramy się zrobić jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Często dochodzi do sytuacji, gdy mamy na głowie dwadzieścia dwa zadania, trzy tysiące zdjęć do obrobienia, czy cokolwiek innego, czym się akurat zajmujemy. Można wręcz powiedzieć, że to lifestyle - ciągłe powtarzanie: "Nie mam czasu, mam tyyyyyleeee roboty..."

Leo proponuje:
"Jednakże wcale nie musi tak być. Połączmy siły w rebelii przeciwko takiemu stylowi życia i zwolnijmy by cieszyć się życiem.
[...]
Zwolnienie jest świadomym wyborem, nie zawsze łatwym ale prowadzącym do pogodzenia się z życiem i zwiększonym poczuciem szczęścia."

Szczególnie to ostatnie zdanie jest bardzo ważne a konkretnie świadomość wyboru i akceptacja. Sztuczki pomagające w osiągnięciu takiego stanu są proste w teorii ale choć wydają się początkowo trudniejsze do realizacji w praktyce - wcale takie nie są.

Kilka pomysłów na temat pracy z oryginalnego artykułu (tym razem już w wolnym tłumaczeniu z dopiskami z innych artykułów).

Pracuj nad jedną rzeczą jednocześnie. Nie wykonuj kilku zadań jednocześnie. Mózg ludzki nie potrafi zajmować się kilkoma sprawami naraz. Co najwyżej może się między nimi przełączać (szybciej lub wolniej). W takim wypadku nie skupia się dokładnie nad żadnym z nich. Jedna z metod zapobiegania przełączeniu, gdy pracujesz nad zadaniem:
- gdy dostaniesz informację o innym zadaniu, zapisz sobie niezbędne informacje i natychmiast wróć do aktulnej pracy;
- jeśli nowe zadanie posiada priorytet - zapisz stan aktualnego, żeby było łatwo w nie wskoczyć spowrotem.

Odcięcie od przeszkadzajek. Chodzi o komunikator, telefon, pocztę, przeglądarki internetowe i tak dalej. Jeśli praca nie idzie zbyt dobrze - może pora wszystko to całkowicie wyłączyć, odciąć się i skupić się na zadaniu? Będzie wtedy wykonane szybciej. Jest to bardzo trudne do realizacji - nie zawsze ma się możliwości i/lub ochotę odciąć się całkowicie od świata. Można także nagradzać się sprawdzeniem poczty, czy krótką rozmową na IM co jakiś czas bądź po ukończeniu podzadania.

Nie ufaj pamięci. Niektórzy widząc, że wyciągam notatnik i zapisuję otrzymaną przed chwilą informację czy zadanie: "Po co zapisujesz? Ćwicz pamięć!" Może i słusznie. Ale tu bardziej chodzi o stres. Pamiętając o czymś tak na prawdę co chwila wraca do nas myśl na dany temat i nie pozwala się skupić. Po zapisaniu do listy zadań można skupić się na konkretnym zadaniu i olać tego typu przebłyski bądź je wyeliminować.

I nieco umiejętności miękkich, niekoniecznie związanych z pracą/zadaniami:

Bądź obecny tu i teraz, skup się na ludziach. Często przebywając z bliskimi czy znajomymi odpływamy myślami do pracy, do tego co musimy zrealizować, do mniejszych czy większych problemów. Jest to kolejne źródło stresu. Nie można całkowicie wyeliminować tego procesu ale będąc świadomym - można zapobiegać. Przykładowo - wręcz siłą zanurzyć się w chwili obecnej, w towarzystwie. Wtedy myśli same uciekną. Pokrywa się to także z punktem powyższym. Zapisując sobie wszystko istnieje szansa, że zostanie tylko jedna myśl: "Mam spisane zadania, muszę zerknąć na listę" zamiast kilkunastu na różne tematy.

Bądź świadomy świata. Każdy musi znaleźć swój sposób na to by świat go wciągnął. Mogę jedyni podać swoje przykłady. Stojąc w korkach nie wpatruję się w sygnalizator świetlny oczekując w zdenerwowaniu na zielone - przyglądam się parkowi, obok którego zmierza moja trasa do pracy, patrzę na szumiące na wietrze liście, na spacerowicza ze spanielem. I jakimś cudem sprawia to, że się uśmiecham. I absolutnie nie czuję stresu związanego z codziennym staniem w korkach. To może się tyczyć dowolnych rzeczy - także nieprzyjemnych jak mycie naczyń. We wszystkim można znaleźć coś ciekawego i przyjemnego.

Działaj wolniej. Jedz wolniej - skup się na przyjemności przygotowywania posiłku a potem na wyłapywaniu smaków. Jako kierowca - jeździj wolno - ciesz się ładną pogodą, muzyką płynącą z głośników, odgłosami miasta. Dzięki takim spowolnieniom można dostrzec więcej i nie będzie się miało wrażenia, że życie ucieka przez palce.

I na koniec mój faworyt.

Naucz się nie robić nic. Weź filiżankę herbaty lub kawy i usiądź na balkonie. Zatrzymaj się a życiu pozwól toczyć się dalej. Tak jak ludzie pod balkonem będą Cię mijać tak myśli niech nadpływają i naturalnie odpływają nie zabawiając dłużej w świadomości. Takie małe katharsis. I tak chociaż przez kilka minut prostego być tu i teraz.

16 czerwca 2009

Cena zwycięstwa

Refleksje po kolejnej wyprawie na spotkanie w Alibi.

Już jakiś czas temu odbyła się dysputa na temat przewagi partii wygranej od dobrej partii choć niekoniecznie ukończonej zwycięstwem. Lub odwrotnie. Wspomniane też było co nieco na ten temat w pierwszym z postów z serii. Jedna z rozegranych wczoraj partii nasunęła jednak pewne pytanie: czy warto wygrać przy okazji zniechęcając do siebie współgraczy? Chyba żaden z graczy nie ma nic przeciwko uprzejmej podpowiedzi, komentarzowi na temat swojego stylu gry. Jednakże wysłuchiwanie przez większość rozgrywki
- Bardzo głupio robisz - mój pomysł jest lepszy. Trzeba było robić tak jak ja to nie miałbyś teraz takiej beznadziejnej sytuacji.
staje się już deprymujące i właśnie zniechęcające. Czy zwycięstwo lub choćby próba udowodnienia wyższości swojej strategii są warte takiej ceny?

Sami spróbujcie ocenić.

Cytat: minimalizm a kontrasty


"Świat nie jest zły jeśli nie wymaga się od niego zbyt wiele i ma się dość pieniędzy, żeby można było sobie pozwolić na dobre wino."


Mirosław Żamboch - "Krawędź żelaza", tom 2

Mała analiza - cała moc powyższego cytaty zawiera się w pierwszej jego części. Mając nadzieję, że szklanka będzie pełna widzimy jej pustą połowę. Nie oczekując niczego widzimy, że jest w połowie pełna.

14 czerwca 2009

Turystyka

Pochodzenie turystów można poznać po sposobie zachowania. Każdy z narodów wygląda zupełnie inaczej podczas zwiedzania. To coś jak w leciwym już dowcipie.

Różnice między Anglikiem, Niemcem, Rosjaninem a Polakiem, gdy widzą piękny krajobraz.
Anglik: "Beatiful!"
Niemiec: "Wunderschon!"
Rosjanin: "Kak prikrasnoje!" (czy jakoś tak ;))
Polak: "Jaaaaa pierd.....!!!"

Poniżej przykłady wyglądu turystów z różnych stron świata.


Turysta angielski. Widać opanowanie i spokój z jakim przyjmowane są atrakcje. Oraz piętnastominutowe przyglądanie się jednemu obrazowi. Niby, że umie czytać cyrylicę. Ten pan ma duuuużooo czasu.


Turysta japoński. Ten pan dla odmiany nie ma na nic czasu. Ale nie przejmuje się tym - przecież wszystko obejrzy potem na swoim najnowocześniejszym aparacie. Wykrywającym uśmiech na zdjęciu z Głosu Kłomina.



Turysta amerykański. I jego sakramentalne "Coooooooool!" na temat wszystkiego wokół. Nawet jeśli miałyby to być stare gazety zamiast tapet na ścianach. Wszystko go interesuje, co wcale nie znaczy, że to rozumie.


Turysta niemiecki. I kolejny kontrast ponieważ tego pana nie interesuje nic. Przez całą wycieczkę zastanawia się gdzie tu można kupić sznycel. Albo bawarską. Cecha charakterystyczna - alpejskie skarpetki noszone na spodniach. Oraz poza wyćwiczona w Wehrmachcie.

Sesja wykonana w Kłominie. Wszelkie podobieństwo do osób prawdziwych zamierzone. Zdjęcia wykorzystane bez zgody modela. ;)

8 czerwca 2009

Armageddon: będąc po drugiej stronie

(Tło muzyczne: Edward Sheamur - K-Pax - 4th Of July)

Ciąg dalszy rozważań na temat życia po Apokalipsie.


Przedtem mieliśmy stabilność. Życie może i było rutynowe, być może nawet płaskie i nudne ale ciepłe, przytulne. Bardzo trudno jest z niego zrezygnować. Jeszcze trudniej jest je stracić z przymusu.
Potem zostaje już tylko niepewność - najbliższej godziny, następnego dnia. Stres związany z wysiłkiem wkładanym w przetrwanie do kolejnego wschodu Słońca to koszt jaki ponosi się za wolność. W świecie bezprawia gdzie nikomu nie podlegamy mamy wiele perspektyw, możliwości przyszłych działań. Żyje się dniem dzisiejszym i wyłącznie najbliższymi planami. Krótko - robi się to, co chce i kiedy chce.

Przed Armageddonem koło siebie mamy wiele ukochanych osób i rzeczy, do których jesteśmy przyzwyczajeni, jednak tak na prawdę niewiele bodźców. Znamy za to wszystkie te elementy i potrafimy je nazwać. To daje spokój, pewność siebie, jest tym, czym wiele osób nazywa szczęście.
Potem - będąc jakby w pustym pokoju z dużym oknem - zostanie nam przestrzeń wypełniana przez uczucia, które się zwielokrotnią i zintensyfikują. Co dzień, co minutę dochodzić będą nowe wrażenia, a świat będzie odbierany w coraz to inny sposób. To jednocześnie dziwne ale i ciekawe. Bardzo często będzie się okazywać, że to nie jest to, czego tak na prawdę chcemy, że to nieszczęście. Ale właśnie dlatego można się uzależnić. Temu widokowi ze zniszczonego okna na świat trudno się oprzeć.

Człowiek to dziwna istota - potrafi dostosować się do każdej sytuacji. I jakkolwiek materialnie zawsze mu dobrze tam, gdzie go nie ma - pragnie ciągle posiadać więcej, to z drugiej strony - panicznie boimy się zmieniać stan swojego ducha. Dobrze nam z tym, co mamy, paraliżuje nas myśl o jakichkolwiek zmianach. Jak o przejściu poza granicę Armageddonu. Jednakże zdaje się, że... po drugiej stronie będziemy myśleli dokładnie tak samo o obecnej.

Tam też może być interesująco.