Podczas wieczornych deszczowych spacerów nachodzą niecodzienne myśli. Jesień ma w sobie esencję z pozostałych trzech pór roku.
Z wiosny świeżość chłodnych poranków i mnogość a zarazem intensywność wilgotnych zapachów po jesiennym deszczu. Poza tym - jesienią wszystko usypia, lecz tak na prawdę zbiera siły na nadejście kolejnej wiosny. Dalej - mówi się, że lato jest pełnią życia. Ale czy nie więcej życia reprezentują sobą wszystkie kolory jesieni? Niebo migające odcieniami błękitu, jasne i białe podczas wschodów, ciepłe czerwienią wieczorami. Wyjątkowo jasne nocami gdy chmury zawisają nad miastem - ono w ten sposób daje o sobie znać - "jestem tutaj i otaczam Cię". I tak dochodzimy do zimy i wspólnego mianownika z jesienią - znienawidzonego chłodu, docierającego aż do kości z wiatrem, który wraz ze zbliżaniem się zimy staje się coraz bardziej przenikliwy. Zimno pozwala jednak świadomości wreszcie się obudzić z błogiego uczuciowego lenistwa - szukamy wtedy ciepła i znajdujemy je - nie tylko wewnątrz ogrzewanych mieszkań, lecz przede wszystkim w sobie i w otaczających nas ludziach. Nauczmy ludzi znajdowania tego ciepła - skończy się wtedy coroczne marudzenie o rosnącej ilości przypadków depresji.
Jesień ma w sobie esencję z pozostałych pór roku.
Ale najważniejsze. Stereotyp jesieni mówi o tym, że ta pora roku coś kończy. Nic się jednak nie kończy bez rozpoczęcia czegoś innego, nowego. Jesień przypomina o tym całą swoją zawartą w w czterech porach roku mocą - zapachami i smakami, kolorami i światłem, gęsią skórką, mokrymi włosami. Nokautuje myślą o tym, że coś się skończyło i zaraz potem wlewa kojącą myśl, że to dopiero początek...