
Oczywiście zapomniałem zrobić zdjęć i mam tylko jedno z przygotowań, do tego nie bardzo jest o czym pisać, bo Agricola chociaż ciekawa na dzień dzisiejszy nie zrobiła na mnie dużego wrażenia. Za to wrażenie zrobiło coś innego.
O godzinie bliskiej północy, tuż przed drzwiami na klatkę schodową na chodniku przycupnęło sobie Coś. To Coś oblepione było istnym lasem igieł, siedziało sobie spokojnie na chodniku i postanowiło uciec dopiero, gdy zaczęliśmy się mu przyglądać. Coś zwie się pięknie Erinaceus europaeus a po naszemu zwany jest po prostu jeżem. No więc Pan Jeż, nie wiedzieć po co, przyszedł sobie tuż do naszego przyblokowego ogródka. Łypnął okiem i schował się w gęstwinie krzaków.
Dziwne? Po tym jak widziałem lisa przy jednej z głównych ulic centrum Dużego Miasta nic mnie już nie zdziwi.
