Od kilku tygodni poświęcam kilka minut dziennie (właściwie to minut nocnych) na podsłuchiwanie rozgłośni Tadeusza Rydzyka. Zadziwiający jest sposób prowadzenia rozmów, zadziwiająca jest tematyka, która non stop i mniej więcej co drugą noc obraca się wokół polityki i Smoleńska. Dość powiedzieć, że nagminnie dzwoni pewna pani z Francji, z uniesieniem opowiadając, że w Polsce źle się dzieje, że ludzie są zaślepieni przez TVN, Polsat, a ona na emigracji słucha tylko Radia Maryja i TV Trwam.
Ostatnio jednak rozmowa toczyła się w innym kierunku; mianowicie w kierunku obecności dzieci w kościele (nie w Kościele, tylko właśnie w kościele na mszy). Słuchaczka opowiadała z przejęciem jak jej córka kręciła się i wierciła w kościele rozglądając to tu to tam. Postanowiła więc nauczyć ją, jak ma się zachowywać w domu Boga. Wybrała bardzo prosty sposób. Jak sama opowiadała, dziecko musiało klęczeć przez 15 minut (następnie mówiła, że przez godzinę, więc zakładam, że to nie była jednorazowa sytuacja), z obrazkiem świętym, albo krzyżem w ręce i nie musiało cały ten czas mieć wzrok wlepiony w jedno miejsce (zakładam, że w ów obrazek albo krzyż). Gdy dziecko się tylko obracało, jak mówiła słuchaczka, dostawało reprymendę, że 'będzie klęczeć trzy godziny a nie jedną'. Słuchaczka z dumą opowiadała, jak to jej dziecko po takiej terapii wychowawczej grzecznie patrzy się w kościele na księdza i ołtarz.
Warto w tym momencie zaznaczyć, że kobieta stwierdziła, iż nie jest za tym, żeby dzieci bić, można je nauczyć w inny sposób. W czym zawtórował jej ksiądz.
Pytanie moje brzmi. Czego nauczyło się dziecko, skoro z dalszej opowieści ów słuchaczki wynikało, że tydzień przed pierwszą komunią córka postanowiła nie chodzić wcale do kościoła i zbuntowała się na religię, co też matka zinterpretowała jako żal po śmierci jej męża? Czy obecność w kościele polega na gapieniu się w ołtarz? (Sądząc po większości katolików w czasie mszy - tak). Czy takie metody "wychowawcze" są rzeczywiście mniej uwłaczające dziecku niż zwyczajny klaps?
●●● Prędkość naszego życia zależy od zdolności w posługiwaniu się myszką
2 czerwca 2011
1 czerwca 2011
Dorsz na maśle
Wypocił:
~M
Jemy za mało ryb. Ja, Ty, my, wszyscy... Nie dość, że te stworzenia są bardzo pyszne, to jeszcze bardzo zdrowe. Wystarczy spojrzeć na Eskimosów :)
A poważniej to smacznego życzę.
Dorsz na maśle
- dorsz
- masło
- koperek
- sól i pieprz
Trochę masła w kawałeczkach wrzuć na dno. Dorsza przypraw, kolejną porcję masła wrzuć na wierzch, wszystko posyp dużą ilością koperku.
Wstaw do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni na około 20 minut.
A poważniej to smacznego życzę.
Dorsz na maśle
- dorsz
- masło
- koperek
- sól i pieprz
Trochę masła w kawałeczkach wrzuć na dno. Dorsza przypraw, kolejną porcję masła wrzuć na wierzch, wszystko posyp dużą ilością koperku.
Wstaw do piekarnika nagrzanego do temperatury 200 stopni na około 20 minut.
Subskrybuj:
Posty (Atom)