●●● Prędkość naszego życia zależy od zdolności w posługiwaniu się myszką

24 lutego 2010

Budynek z konieczności

Parking przy galerii handlowej. Auta wtaczają się pod dach, odnajdują wolne miejsce, gdzie wtulają się między inne pojazdy i zamierają. Pasażerowie czym prędzej uciekają do wnętrza - do sklepów, butików i restauracji. Mija kilka godzin, ludzie wracają. Samochód ponownie ożywa, chwilę potem snuje się parkingowymi alejkami muskając światłami sylwetki innych aut. I tak wciąż i wciąż. Szum silników i opon, stukot progów zwalniających i anten CB zaczepiających o zbyt nisko zawieszone oznakowanie. Zapach spalin, nie rozwiewany przez przenikający przeciąg, który kontrastuje z wydawałoby się solidną i masywną konstrukcją poziomów parkingowych. I tak w kółko, nieustannie. Choć i tutaj, w tej miniaturowej karykaturze ruchu drogowego są okresy korków ulicznych i martwoty. Momenty gdy kierowca może wybrać dowolne miejsce parkingowe, i chwile nadużywania klaksonów przez bardziej nerwowych uczestników ruchu.

Parking przy galerii handlowej. Niestandardowe miejsce jeśli chodzi o jakiekolwiek doznania. Tony betonu, chłód, półmrok. Warto jednak się znaleźć się tutaj w jakiejś nietypowej godzinie - wcześnie rano czy też w środku nocy. I zobaczyć pojedyncze auta pozostawione na noc, które wydają się tulić do murów. Warto przejść się po parkingu, opustoszałym tak bardzo iż słychać echo własnych kroków. Przyjrzeć na spokojnie misternej siatce infrastruktury - czujnikom i licznikom wolnych miejsc, kamerom bezpieczeństwa, megafonom, wodociągom gaśniczym. Czyli wszystkiemu, czemu na codzień nie zwracamy uwagi, mijając pośpiesznie w drodze do wnętrza galerii, próbując jednocześnie odtworzyć listę zakupów i analizując stan konta.

Galeria handlowa - jeden budynek, składający się z dwóch odmiennych elementów. Jedna cześć budowli dla ludzi, druga dla aut. Jedna typowo konsumpcyjna, druga nie przynosząca wielkich korzyści. Jedna uśliczniona, oświetlona tak, by zachęcała do wejścia, druga wstydliwie ukrywana za reklamami. Jedna pożądana przez klientów, druga jakby z konieczności - niechciana, niezauważana.